Przebodźcowanie wiosenne u dzieci – jak je rozpoznać i pomóc maluchom złapać balans?

Wiosna to pora roku, która kusi nas słońcem, soczystą zielenią i świeżym powietrzem. Po miesiącach szarości i chłodu mamy ochotę działać – planować wyjazdy, odkurzać rowery, nadrabiać towarzyskie zaległości. To naturalne, że chcemy dać dzieciom jak najwięcej okazji do ruchu i radości. Ale… właśnie tu pojawia się pułapka – przebodźcowanie. Dzieci nie zawsze nadążają za tym „wiosennym sprintem”, który serwuje im świat dorosłych.

Coraz częściej słyszymy: „Ona była taka spokojna, a teraz ciągle marudzi i płacze”, „Nie chce spać, choć jest wykończony”, „Ma takie wybuchy, że nie poznaję własnego dziecka”. Znasz to? Może nie chodzi o „złe zachowanie”, tylko o przebodźcowanie – zjawisko, które wiosną przybiera na sile, szczególnie u najmłodszych.

Co to właściwie znaczy – „przebodźcowane dziecko”?

Wyobraź sobie, że jesteś na festiwalu – głośna muzyka, migające światła, tłum ludzi, zapachy z foodtrucków, nowe twarze i emocje co minutę. Fajnie, ale po paru godzinach… masz dość. Marzysz o ciszy, kanapie i kocu.

U dziecka może wyglądać to bardzo podobnie – tylko że jego system nerwowy jeszcze się kształtuje, więc szybciej osiąga granicę przestymulowania. Przebodźcowanie to sytuacja, w której do mózgu trafia za dużo bodźców – dźwięków, obrazów, emocji, działań – których dziecko nie jest w stanie przetworzyć. Organizm się broni – czasem złością, czasem wycofaniem, czasem „dziwnym zachowaniem”. Objawy przebodźcowania mogą wyglądać różnie, w zależności od wieku i temperamentu.

I nie, to nie jest kwestia braku wychowania. To znak, że dziecko po prostu potrzebuje chwili spokoju – tak samo jak my, gdy po ciężkim dniu mamy ochotę wyłączyć telefon i zaszyć się pod kocem.

Dlaczego akurat wiosną?

Wiosna to czas przebudzenia – ale też przyspieszenia. Wszystko dookoła robi się bardziej intensywne. Zmienia się rytm dnia – dzieci chodzą spać przy jasnym niebie, co może rozregulować ich sen. Coraz więcej się dzieje – pojawiają się wycieczki, festyny, sezonowe wydarzenia, imprezy rodzinne. Przedszkola i szkoły planują atrakcje, a weekendy robią się pełne „obowiązkowych” atrakcji.

Dodatkowo w ciele dziecka zachodzi mnóstwo procesów, o których często zapominamy. Organizm reaguje na zmiany ciśnienia, alergeny w powietrzu, sezonowe przeziębienia, zmiany garderoby. Do tego dochodzi emocjonalne zmęczenie rokiem szkolnym – szczególnie u dzieci, które już od września są „na pełnych obrotach”.

I jeszcze jeden ważny aspekt: presja dorosłych. Sami jesteśmy spragnieni wrażeń po zimie, więc często podświadomie narzucamy dziecku tempo, które dla niego jest zbyt szybkie. Chcemy, żeby było zadowolone, żeby „coś się działo” – tymczasem ono może mieć ochotę po prostu poleżeć na trawie i nic nie robić. I to też jest w porządku.

Jak rozpoznać, że to przebodźcowanie?

Każde dziecko ma swój własny „próg tolerancji” – jedno może być duszą towarzystwa i świetnie się bawić w tłumie, inne woli spokojne kąty. Ale są sygnały, które mogą sugerować, że coś jest na rzeczy:

  • dziecko po dniu pełnym wrażeń wraca do domu rozdrażnione, zamiast być zadowolone,
  • trudno mu zasnąć, chociaż widać, że jest zmęczone,
  • pojawiają się nagłe wybuchy złości lub płaczu – często „o nic”,
  • odmawia udziału w zabawach lub wydarzeniach, które wcześniej lubiło,
  • mówi, że „go wszystko denerwuje” albo „nie wie, czego chce”.

Jeśli takie sytuacje się powtarzają, warto zatrzymać się i zadać sobie pytanie: czy nie dzieje się po prostu za dużo?

Co możesz zrobić jako rodzic?

Dobrą wiadomością jest to, że nie trzeba wielkich rewolucji – wystarczy trochę uważności i dobrej woli. Oto kilka sposobów, które naprawdę działają!

 Brzmi banalnie, ale naprawdę działa cuda. Dziecko potrzebuje przewidywalności – nawet jeśli jest już „duże”. Regularne godziny posiłków, sen o stałej porze, codzienne rytuały – to wszystko daje poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Nawet jeśli dzień jest intensywny, wieczór powinien być jak kojące podsumowanie.

Nie chodzi o to, żeby rezygnować z atrakcji – ale dobrze jest nauczyć się dawkować wrażenia. Jeśli w sobotę zorganizowaliście sobie wycieczkę, może niedziela niech będzie domowa i spokojna? Zamiast pakować w kalendarz wszystko naraz, zostaw miejsce na „nicnierobienie”.

Ekrany to też bodźce – i to bardzo intensywne. Bajki, gry, YouTube – one „nakręcają” dziecko, nawet jeśli siedzi nieruchomo. Warto więc wiosną postawić na sensorykę: dotykanie trawy, piasku, gliny, zabawy wodą – wszystko to pomaga się wyciszyć.

Wieczorny masaż, wspólne czytanie książek, rysowanie przy spokojnej muzyce, bujanie się w hamaku – to drobne rytuały, które obniżają poziom stresu i przywracają równowagę. Nie muszą być długie – ważne, żeby były regularne.

„Widzę, że jesteś zmęczony. Dużo się dziś działo, prawda?” – takie słowa pomagają dziecku zrozumieć, co czuje. Im szybciej nauczy się rozpoznawać sygnały swojego ciała, tym łatwiej będzie mu w przyszłości dbać o swój dobrostan.

Kiedy warto poprosić o pomoc?

Jeśli mimo prób dziecko wciąż jest bardzo rozregulowane – np. codziennie ma trudności z funkcjonowaniem, zamyka się w sobie, reaguje agresywnie lub bardzo lękowo – warto skonsultować się ze specjalistą. Psycholog dziecięcy może pomóc zrozumieć, czy to „po prostu etap”, czy może potrzebne są dodatkowe narzędzia lub diagnoza.

Chcesz umówić się na konsultacje z doświadczonym terapeutą?

Nasi specjaliści przeprowadzą Państwa przez cały proces.

Dajcie sobie prawo do wolniejszego rytmu

Wiosna nie musi być sezonem na rekordy. Warto pamiętać, że dzieci nie potrzebują codziennie atrakcji i fajerwerków. Czasem największym prezentem, jaki możemy im dać, jest czas, cisza i nasza spokojna obecność.